środa, 10 lipca 2013

Chapter 1

Pierwszy dzień w szkole jest zawsze przerażający dla każdej dziewczyny. Sprawy takie jak, czy inne dziewczyny będą cię lubić, czy zamierzają Cię ignorować, rozmawiać z tobą lub oceniać cię, zawsze chodzą nam po głowie. To jest najbardziej przerażająca rzecz, którą możesz napotkać w szkołach. Bycie ocenianym za wszystko co robisz. W tym momencie było to najmniejsze moje zmartwienie. Dlaczego? To proste, nie będę chodzić do tej szkoły jako dziewczyna. Będę chłopakiem albo przynajmniej będę próbowała być jednym z nich.

- Chandler, kochanie, jesteśmy prawie na miejscu. O rety, jestem taka podekscytowana. Stratford Sky jest najlepszą szkołą w Kanadzie, nie wierzę, że moje dziecko będzie tam uczęszczać. - uśmiechnęłam się do swoich rodziców, ukrywając w sobie paniczny strach. Nikt nie wiedział, że zapisałam się jako mężczyzna, a nie jako kobieta. Rodzice myśleli, że podrzucają mnie jako Chandler Grey, gdy w rzeczywistości zostanę jako Chace Greyson. To była jedyna godność jaką mogłam wymyślić w momencie rejestracji.

- Dobrze księżniczko, jesteśmy. - szybko wysiadłam z samochodu i stanęłam przed drzwiami pasażera, podczas, gdy mój tata wyjmował moją walizkę z bagażnika. Moja mama opuściła na dół szybę z uśmiechem na twarzy.
- Zajmę się resztą. Kocham was. - moja mama zrobiła kwaśną minę.
- Ale chciałam odprowadzić cię do twojego pokoju. - to był zły pomysł.
- Cindy, Chandler jest dorosła. Nie sądzę, że to dobry pomysł. - pokiwałam głową zgadzając się z moim tatą. Podał mi moją walizkę zanim cmoknął mnie w czoło.
- Wszystko będzie w porządku, mamo. - zapewniłam ją. Wydała rozczarowane westchnięcie. Wiedziałam, że chciała sprawdzić szkołę, zobaczyć środowisko, w którym będę się znajdować i byłabym bardziej niż zachwycona, gdyby mogła to zobaczyć, gdyby nie powód mojej tożsamości.
- Dobrze, myślę, że powinniśmy jechać, Carl. Zostawiliśmy twojego brata samego w domu. Kto wie co może robić w tym momencie. - zrobiła kwaśną minę. - Bardzo Cię kocham, kochanie. Bądź grzeczna. - posłałam jej słodki uśmiech zanim kiwnęłam głową w formie gwarancji.
- Do zobaczenia, kocham Cię. - była na skraju rozpaczy ze względu na fakt, że jej dziecko dorasta.
- Kocham Cię mamo, tato. Będzie dobrze. - tata pomachał do mnie zanim odjechał i zostawił mnie tam, abym stanęła twarzą w twarz z własnym błędem.

 Dzisiaj był dzień orientacyjny, więc nie było żadnych zajęć. Nastolatkowie chodzili właśnie dookoła usiłując znaleźć swoje pokoje i poznać przyjaciół. Spojrzałam na grupę dziewczyn, które krzyczały, ponieważ miały być współlokatorkami. Przytuliły się wzajemnie jednocześnie skacząc ze szczęścia. Musiałam przypomnieć sobie, że mój współlokator nie będzie dziewczyną, tylko chłopakiem. To tylko sprawi, że moje całe życie będzie jeszcze bardziej skomplikowane. Chłopaki to świnie i dbają tylko o to, aby pieprzyć dziewczyny lub są po prostu dziwni, jeśli nie mogą dostać jedynki. To zależy, czy są kujonami czy nie.

Weszłam do środka, kierując się prosto do łazienki. Musiałam zastanowić się czy iść do damskiej łazienki czy męskiej. Postanowiłam, że zaryzykuję i pójdę do damskiej. Szybko zdjęłam mój dziewczęcy outfit i wzięłam spodnie mojego brata, kochał luźne spodnie. To oczywiste, że był duży, dlatego jego spodnie były na mnie trochę obwisłe, ale to wyglądało całkiem dobrze. Założyłam t-shirt zakrywający moje piersi i jakieś converse'y, włosy związałam w koka, którego ukryłam pod moim snapbackiem. Byłam gotowa do wyjścia. Moje ramiona były dziewczęce, więc założyłam na nie ulubioną kurtkę mojego brata. Gdyby wiedział, że ją biorę, zabiłby mnie.

Wyszłam z ubikacji robiąc wszystko co w mojej mocy, aby zostać niezauważoną przez nikogo. Korytarz był pusty, ponieważ wszyscy uczniowie czekali w kolejce, aby otrzymać własny numer pokoju. Poszłam w ich kierunku wlekąc za sobą moją walizkę. Moje oczy rozglądały się dookoła, próbując znaleźć kogoś kto patrzy na mnie nietypowo, że nie zauważyłam chłopaka przede mną, dopóki mój tyłek nie uderzył o podłogę.

- Co jest kurwa, koleś. Uważaj, gdzie do cholery chodzisz, dupku! - nie miałam nawet czasu, by spojrzeć na twarz tego chłopaka, ponieważ już go po prostu nie było.

On nawet nie pomógł mi wstać! Co to za chłopak, że traktuje dziewczyny jak.. - poczekaj, on nazwał mnie "koleś" i "dupek". Myślał, że jestem chłopakiem. Oczywiście dobrze zrobił. Jesteś przebrana za jednego z nich, Chandler! Nie mogę uwierzyć, że chłopaki traktują siebie w ten sposób, to takie niegrzeczne i pozbawione szacunku.

Podniosłam się z podłogi i poszłam stanąć w kolejce jak każdy inny. Czekałam około 10 minut, zanim nadeszła w końcu moja kolej.

- Następny. - zawołała kobieta przy biurku naprawdę znudzonym głosem. Podeszłam do niej.
- Jak się nazywasz? - zapytała tym samym znudzonym głosem. Otworzyłam usta, aby powiedzieć jej moje prawdziwe imię, kiedy przypomniałam sobie, że jestem 'chłopakiem'.
- Nazywam się Chace. Chace Greyson. - powiedziałam najgrubszym głosem, jaki tylko mogłam z siebie wydobyć. Jej wzrok przeniósł się na dokumenty, starałam się, aby mój dziwaczny głos brzmiał jak najbardziej męsko. Jej oczy desperacko szukały mojego imienia między pozostałymi. Jej okulary niekiedy zsuwały się z jej nosa, sprawiając, że popychała je palcem do góry. Miała brązowe włosy, które były mocno związane w koka, jej ubranie miało logo szkoły, coś z czego wszyscy pracownicy biurowi tego miejsca musieli korzystać. Szukanie mnie zajmowało jej sporo czasu, a ja zaczynałam się martwić. Co jeśli nie zostałam zapisana? Co ja zrobię? Moje ręce zaczęły się pocić i chciałam już wybiec stąd na zewnątrz, ale ona w końcu się odezwała.

- Aha, proszę, Chace. Przepraszam, ale nie zauważyłam twojego imienia. Tak, więc jesteś w pokoju 269 z twoim kolegą z klasy Justinem Bieberem. Życzę ci powodzenia z tym dzieciakiem. On oznacza kłopoty. - podała mi z uśmiechem klucz do mojego pokoju.
- Udanego roku szkolnego Panie Greyson. Nie wpakuj się w tarapaty i jeśli mogę dodać, próbuj trzymać się z dala od przyjaźni z Panem Bieberem. On nie jest dobry. - pokiwałam głową i skierowałam się w kierunku windy.

Moja walizka była ewidentnie wrzodem na tyłku. Zapakowałam połowę ubrań i męskich rzeczy, a druga połowa z nich była moją osobistą odzieżą. Nie zamierzałam być facetem do końca roku szkolnego, będę mieć swoje momenty, gdzie wyjdę jako dziewczyna.


Kiedy dotarłam do męskiej części budynku zaczęłam szukać numeru mojego pokoju. Na każdym piętrze było sto pokoi, więc zgaduję, że mój pokój był na górze. Świetnie, muszę ponownie skorzystać z windy. Nacisnęłam guzik i czekałam chwilę zanim przyjechała. Nacisnęłam na drugie piętro i winda była już w drodze do góry.

Gdy się tam dostałam, musiałam skręcić kilka razy, by w końcu znaleźć mój numer pokoju, który był na samym końcu mojej drogi. "Room 269" napisane było dużą pogrubioną czcionką. Umieściłam klucz w drzwiach i weszłam do środka gotowa poznać kim był Justin Bieber.
Przy okazji Pani na dole opisała go, że wygląda jak potwór. Kiedy dostałam się do środka zamknęłam drzwi i nagle spotkałam się twarzą w twarz z chłopakiem w samym ręczniku. Moje oczy się rozszerzyły, a instynkt przejął kontrolę sprawiając, że krzyknęłam i odwróciłam się od niego.

- Co jest kurwa, koleś? Nigdy nie widziałeś półnagiego faceta w swoim życiu? - moja odpowiedź na to była 'nie'. Dobra, tylko mojego brata, ale on się nie liczy.
- Yeah, po prostu wziąłeś mnie z zaskoczenia, koleś. - powiedziałam moim męskim głosem, który brzmiał tylko dziwnie i strasznie.
- Najpierw wpadasz na mnie, a teraz zachowujesz się w ten sposób. Jakiś dziwny z Ciebie dzieciak. - więc to ten chłopak, który nawet nie przeprosił, gdy upadłam? Podniosłam głowę i dobrze mu się przyjrzałam. Był cholernie seksowny.  Jak mam spać w tym samym pokoju co ten chłopak? Jego włosy miały kolor ciemnego blondu, były niechlujne i mokre, jednak wciąż wyglądały idealnie. Jego twarz była wolna od trądziku* i idealnie wyprofilowana. Jego oczy miały lekki kolor brązu i nawet nie każ mi mówić o linii jego szczęki. Ona była idealna, wręcz całuśna. Wiedziałam, że jest chłopakiem, na którego lecą wszystkie dziewczyny. I mogłabym zobaczyć samą siebie zakochującą się w tym seksownym skurwysynie.

- Przepraszam za to, stary. Nie patrzyłem gdzie idę. - wzruszył ramionami, sprawiając, że spojrzałam w dół na jego ciało. Dobra, myślę, że właśnie znalazłam jasną stronę spania w tym samym pokoju co ta seksowna bestia. Momentalnie spoliczkowałam się w myślach, za te słowa przechodzące przez moją głowę.

- Cokolwiek, stary. Wybrałem już moje łóżko, więc ty dostałeś to blisko toalety. - kiwnęłam głową z podekscytowaniem. To było właśnie to czego chciałam.

Rozejrzałam się dookoła. Łóżka były ściśnięte razem, podczas gdy reszta pokoju, była tak, że mogliśmy umieścić swoje rzeczy w szafkach. Nie było to nic nawzwyczajnego, ale spodobało mi się. Próbowałam położyć moją walizkę na łóżku, ale była ona za ciężka dla moich ramion. Warknęłam i spróbowałam ponownie, nie zdałam egzaminu. Justin stanął za mną, jego zapach odurzał moje nozdrza. Pachniał nieziemsko przez co moje kolana zaczęły słabnąć.

- Koleś, proponuję ci się udać do siłowni. - powiedział Justin, podczas, gdy podniósł moją walizkę i z łatwością ułożył ją na łóżku.
- Cóż, jesteś chłopakiem.. - zatrzymałam się w połowie zdania. Justin miał rozbawiony uśmiech na twarzy.
- Co? A ty nie? -  zachichotał. Gdyby tylko wiedział.
- Miałem na myśli, że wyglądasz jak facet, który chodzi na siłownię dla zarobku. Ja się uczę dla zarobku. - to prawda.
- Cokolwiek. - przeszedł przez pokój aby wziąć swoje ubrania z kabiny, a następnie wrócił do toalety. Westchnęłam, a następnie otworzyłam walizkę i wyjęłam wszystkie ubrania mojego brata, pozostawiając bieliznę i wszystkie damskie rzeczy w środku. Szybko schowałam walizkę pod łóżko, zanim pojawił się Justin.

- Zapomniałem zapytać, jak masz na imię? - zapytał. Miał w dłoniach ręcznik i pocierał nim głowę, by przyśpieszyć proces suszenia.
- Chase. Chase Greyson. - skinął głową i wystawił rękę. Chwyciłam ją i oboje potrząsnęliśmy nimi.
- Jestem Justin Bieber. - skinęłam głową dokładnie wiedząc kim był.
- Recepcjonistka na dole powiedziała mi, że nie oznaczasz nic innego jak kłopoty. - Justin wypuścił ironiczny uśmiech.
- Uwierzyłeś jej? - Teraz, gdy dobrze mu się przyjrzałam to tak. Ale to nie zmieniło tego, że ogromnie mnie do siebie przyciągał. Odpowiedź dostał od mojego wyrazu twarzy.
- Bardzo dobrze, ponieważ to jest dokładnie to czym jestem. - powiedział uderzając mnie pięścią w ramię. Normalny chłopak, by nic sobie z tego nie zrobił, a ja po prostu chciałam krzyknąć z bólu.
- Wrócę niebawem, koleś. Mam zamiar rozejrzeć się za jakimiś panienkami. - uchwyciłam jego wygląd. Miał czarne, obcisłe jeansy, biały t-shirt w serek oraz skórzaną kurtkę, aby uzupełnić outfit.

Był już za drzwiami, zanim mogłam powiedzieć coś jeszcze. Świetnie, gdybym była tu jako Chandler Grey, wtedy mógłby spotkać mnie! Ale nie, musiałam przyjść do tej szkoły jako chłopak! Co ja do cholery myślałam? Cóż, jestem oficjalnie popieprzona!

___________________________________________________________

Okey, pierwszy rozdział już jest, piszcie co sądzicie.
Mam nadzieję, że dobrze wam się będzie czytało moje tłumaczenie, ponieważ tak jak pisałam we wcześniejszym poście, robię to by doszlifować angielski, a dzielę się tym opowiadaniem, ponieważ myślę, że was zaciekawi. W kolejnych rozdziałach będzie mi szło lepiej, początki są zawsze trudne jak wiecie. No, ale tyle ode mnie.
ASK
@damehigh

PROMO

A więc witam na tym blogu, parę spraw na początek:
 Opowiadanie Room 269 nie jest moim opowiadaniem. Tylko je tłumaczę.
Robię to, ponieważ chcę się podszkolić z języka angielskiego, a to mi pomaga i to bardzo, poza tym historia jest ciekawa, więc pomyślałam, że może i was zainteresuje.
Jak macie jakieś pytania to śmiało tutaj:
Link do mojego TT:
TWITTER



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 Stanie się chłopakiem było najbardziej szaloną rzeczą Chandler Grey o jakiej kiedykolwiek mogła pomyśleć, ale musisz robić to co chcesz zrobić, aby dostać, to co chcesz.

Nawet jeśli wiąże się to z dzieleniem pokoju z oznaczającym kłopoty Justinem Bieberem.

Co dokładnie zdarzy się w pokoju 269?